|
Chrzest chleba
Chłopu narodziło się dziecko. Gdy kumowie zanieśli je do kościoła do chrztu, ksiądz ujrzawszy nagle w miejscu dziecka leżący na poduszce ogień, wzbraniał się dopełnić sakramentu i ludzi z niczym odesłał do domu. Kumowie, wróciwszy, spostrzegli znów na poduszce, w miejscu ognia, dziecko.
Więc powtórnie niosą dziecko do chrztu, prosząc o spełnienie ceremonii. Ale i teraz ksiądz chrztu odmawia, widząc w miejscu dziecka leżącą na poduszce rybę. Zmartwione grono wraca do domu, lecz tu przybywszy, znajduje jak wprzódy dziecko na poduszce w miejscu ryby.
Po raz tedy trzeci biegną wszyscy z dzieckiem do księdza, prosząc o chrzest. Ksiądz, choć i teraz zobaczył co innego, bo w miejscu dziecka leżący na poduszce bochenek chleba, zdecydował się przecież, by ludziom biegania a sobie czasu oszczędzić, bochenek ochrzcić, w nadziei, że mu tego Pan Bóg za grzech policzyć nie zechce. Zaledwie ceremonii dopełnił i bochenek pokropił, ten przemienił się znów nagle w dziecko, i tymi doń odzywa się słowy:
- Gdybyś mnie był ochrzcił jako ogień, byłobym spaliło świat cały. Gdybyś zaś był ochrzcił rybę, zalałobym go jako woda potopem. Żeś mnie ochrzcił jako bochenek, to twoje szczęście, bo chleb jest prawdziwym żywotem, więc urodzajem i chlebem darzyć będę świat cały.
|
|