|
Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle
Siedem lat już siedział diabeł u jednego gospodarza za piecem, a nie mógł
w żaden sposób skusić go, ażeby się kiedy pokłócił ze swoją kobietą i żeby stąd była jaka boska obraza. Tak już i wysechł całkiem diabeł za onym piecem, bo się czart tylko złością ludzką pasie. I trza mu było wyleźć stamtąd. Już miał uciekać na bagniska, aż tu spotyka babę jedną, która się go pyta: czemu taki suchy?
A on jej opowiedziawszy rzecz całą, tak zakończył:
- A może byście wy poradzili co na to? A dałbym wam tak duży worek pieniędzy jak sami jesteście.
Tak się i zgodzili, a diabeł i baba razem znowu wrócili do tej chałupy. I zaczęła się pogadanka między kobietami w chałupie. Baba pyta gospodyni o jej chłopa, czy dobry.
- A dobry, ani raziczku mnie też jeszcze nie uderzył, ani swarów nie robi nigdy - powiada gospodyni.
- A wiecie wy - rzecze znowu baba - on jeszcze będzie lepszy, tylko musicie mu uciąć brzytwą trzy włoski z brody, ale tak, żeby on nic o tym nie wiedział.
- Tak mówicie, babko? - rzecze uradowana kobiecina. - O moiściewy, utnę mu, utnę, choćby dziś, zaraz.
I podarowała babce nawet serek jeden.
A ta baba poszła i do gospodarza, który orał w polu, i zaczęła mu opowiadać, że była na wsi w tej a w tej chałupie (i wymieniła jego własną) i podsłuchała, jak gospodyni z parobkiem się umawiali, aby dziś gospodarza zarżnąć, kiedy tylko ten z pola powróci i spać się położy. Tak już i gospodarz nie mógł dłużej wytrzymać, ino jej się przyznał, że to w jego było chałupie, i prosił zaraz babę o jaką radę. Ona mu powiada, żeby nic o tym nie wspomniał, kiedy do domu wróci, ale po wieczerzy, gdy jak zwykle spać się położy, żeby (jak tylko parobek wyjdzie), udawał, że śpi, a wtedy przekona się, że mu kobieta na zdradzie stoi i zgładzić go chce ze świata, a on będzie ją mógł za ten zamierzony zły uczynek ukarać.
Zrobił gospodarz tak jak mu doradziła, i złapał swoją kobietę wtedy właśnie, kiedy z brzytwą szła do niego i nuż ją bić, tłuc, kopać i przeklinać.
Natenczas diabeł zza pieca wyskoczył, klasnął w łapy, roześmiał się głośno: ha, ha ha! - ha, ha, ha! - i uciekł.
Babie dał obiecany worek pieniędzy i do różnych używał jej posług.
Ale kiedy się ta gadka rozeszła po całej wsi i po całej okolicy, wtedy naród tę babę czarownicę utopił w stawie.
|
|